To pierwszy prawdziwy blog post umieszczony na mojej stronie. Poza nim istnieje wiele, które są obecnie work-in-progress. Zacząłem wiele tematów, ale mam problem z domknięciem kilku zagadnień.
Pare chwil temu obejrzałem sobie poniższy filmik: https://www.youtube.com/watch?v=3l6878MXLaw
Prezentuje on unikatową perspektywę na taoizm, w tym sensie, że zazwyczaj mówi się o daoizmie przez pryzmat metafizyczny czy duchowy, a tutaj jest on zaprezentowany jako dialog z konfucjanizmem w kwestii cywilizacji i relacji z rolą społeczną.
Nie rozwodząc się nad całokształtem, chciałbym przytoczyć jeden fragment, który uderzył mnie swoją wnikliwością. Generalnie skaleczę oryginał swoją parafrazą, ale mam nadzieję, że zachowam rdzeń pierwotnego sensu.
Autor przytacza fragment z jednej daoistycznej pracy: Jeden człowiek rozmawia z ministrem (byłym?). "Po raz trzeci dostajesz posadę ministra i nie wydajesz zbyt podekscytowany tym faktem, następnie tracisz tę pracę i nie widać po tobie zawodu. Jak działa twój umysł?". Drugi mu odpowiada: "Jeśli w całym tym zdarzeniu zaszczyt dotyczy posady, to nic ona nie traci na tym że to nie ja ją sprawuję. Jeżeli zaszczyt wynika ze mnie, a nie z posady, to to czy sprawuję tę posadę czy nie nic nie zmienia."
Trochę pokaleczone, ale centralnym przesłaniem tej przypowiastki jest wytłumaczenie zdrowego dystansu między sprawowaną przez siebie rolą społeczną, a samym sobą. Były minister jednocześnie przyjmuje pewną rolę społeczną i wypełnia swoje obowiązki, lecz nie identyfikuje się z nią. To kim on jest, a to czym jest odgrywana rola, są zupełnie niezależne.
Cały ten przekaz idealnie łączy się z filozofią głoszoną przez Hans-Georg Moeller'a - autora wykładu. Wielokrotnie w swoich materiałach przytacza on koncepcję "Genuine Pretending", czyli szczerego udawania. Na tyle, na ile rozumiem tę teorię, to odnosi się ona do uświadomienia sobie, że w rzeczywistości wszyscy ludzie "odgrywają" (play) pewne role.
Przykładem takiej roli może być rola ojca, programisty, nauczyciela, przyjaciela, brata lub też kryminalisty i polityka. Jedna osoba w trakcie swojego życia odgrywa wiele ról, aby skutecznie funkcjonować w społeczeństwie jest ona zmuszona do zmiany odgrywanej roli wielokrotnie w ciągu jednego dnia. Te zmiany zazwyczaj następują w sposób automatyczny i nieuświadomiony. Ciągłość doświadczenia i to, jak naturalnym zjawiskiem jest odgrywanie ról, sprawia, że z jednej strony nie dostrzegamy momentów przejścia, a z drugiej zaczynamy utożsamiać sumę sprawowanych ról z tym co je łączy, czyli ze świadomym doświadczeniem - nami samymi.
Jak widać, zrównuję ze sobą subiektywną świadomość z koncepcją "self", "ja", swoistości itp. Do tego tematu może wrócę przy innej okazji.
Faktem wartym zauważenia jest to, że pewne role wykluczają się ze sobą. Moeller podkreśla to, przytaczając przykład: "Wyobraźmy sobie kogoś kto sprawuje role gracza futbolu oraz profesora w swoim życiu. Gdyby ten człowiek odgrywał rolę profesora w tym samym czasie kiedy jest na boisku to byłby beznadziejnym futbolistom." Cechy, które sprawiają że człowiek jest skuteczny w odgrywaniu roli profesora np. profesjonalizm, spokój, refleksyjność, na boisku mogą utrudnić efektywną grę.
W obliczu tego zjawiska nasuwa się pewne spostrzeżenie - Odgrywane role nie są fundamentalną częścią tego kim jesteśmy. Zamiast tego można o nich myśleć trochę jak o zestawie ubrań, które zakładamy na siebie. Nie przychodzimy na ślub ubrani na sportowo, ani nie ubieramy się w lato jak na zimę.
Sprawowane przez nas role są więc podyktowane zewnętrznymi okolicznościami (np. nie jestem programistą, kiedy rozmawiam z nietechnicznymi przyjaciółmi) oraz nie są one częścią nas. Przesłanką do tego, że nie są one częścią nas może być fakt tego, że nie przestajemy istnieć kiedy np. kończymy szkołę i przestajemy odgrywać rolę ucznia, nie przestajemy istnieć kiedy przebranżowujemy się. Nie przestajemy istnieć gdy tracimy kogoś bliskiego, np. rodziców tym samym częściowo tracąc możliwość odgrywania roli dziecka.
Kontrargumentem może być narracja o utracie cząstki siebie. Na przykład: "Utraciłem część siebie, kiedy połamałem nogę i nie mogłem grać już w piłkę". Są to narracje, które przenikają naszą świadomość i są dość powszechne. Uważam, że nie są one czymś koniecznym, a zamiast tego są one konsekwencją tego, że utożsamiamy role z nami samymi. Możliwa jest alternatywa, czyli szczere udawanie.
W szczerym udawaniu jesteśmy świadom tego, że każdy człowiek odgrywa role i że nie są one konieczną częścią innych ludzi. Ich charakter jest przypadkowy i podyktowany okolicznościmi życia społecznego i w ogóle życia na tym świecie.
Inna, dużo bardziej znana przypowiastka taoistyczna daje nam wgląd w przypadkowość naszej kondycji: "mędrcowi przyśnił się motyl. Po przebudzeniu zaczął się zastanawiać czy motyl przyśnił się jemu czy to motylowi śni się, że jest Zhuangzi." Poza samym faktem bycia świadomym, nasze możliwości poznania tego kim jesteśmy są ograniczone. Możliwość konstruowania narracji na temat własnego życia oraz sprawowanych w nim ról jest wynikiem ciągłości, harmoniczności oraz istotnej przewidywalności naszej egzystencji.
Ta ciągłość bywa przerywana, np. w trakcie snu lub utraty pamięci. Świadczy to o tym, że nie jest to fundamentalna właściwość świadomości, a raczej przypadek, z którym zaczęliśmy się utożsamiać. Przypadkowo nasze doświadczenie jest wystarczająco ciągłe, aby możliwym było wykorzystanie pamięci do skonstruowania narracji na temat siebie. Te narracje prowadzą do utożsamienia (przypadkowych) wydarzeń życia, z nami samymi.
Wróćmy raz jeszcze do koncepcji szczerego udawania i tego jaką przewagę nam to zapewnia ponad utożsamianiem się z odgrywanymi rolami. Świadomość rozdzielności między nami samymi a naszymi rolami pozwala nam na uzyskanie pewnej elastyczności w naszym życiu. Tak samo jak (częściowo) kontrolujemy jakie ubranie możemy założyć danego dnia, tak samo możemy wybierać to jaką rolę oraz w jaki sposób postanowy odegrać. Nie jesteśmy dłużej skazani na odgrywanie roli w oparciu o narracje na temat dotychczasowego życia.
Będąc świadom tej rozdzielności, możemy wypracować w sobie zdolność do tego, aby w każdej kolejnej chwili dokonywać wyboru: czy dalej chcę odgrywać tę rolę, czy nie? Dystans i niejednoznaczność naszej relacji z rolami staje się w ten sposób źródłem wolności. Dodatkowo, gdy dojdzie do utraty możliwości odegrania pewnej roli możemy stać się odporni na wynikające z tego cierpienie. Alternatywnie, możemy wybrać aby cierpieć, co może nadać utracie dodatkowej głębi doświadczenia.